Главная страница Случайная страница КАТЕГОРИИ: АвтомобилиАстрономияБиологияГеографияДом и садДругие языкиДругоеИнформатикаИсторияКультураЛитератураЛогикаМатематикаМедицинаМеталлургияМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогикаПолитикаПравоПсихологияРелигияРиторикаСоциологияСпортСтроительствоТехнологияТуризмФизикаФилософияФинансыХимияЧерчениеЭкологияЭкономикаЭлектроника |
Szewczyk Dratewka⇐ ПредыдущаяСтр 15 из 15
Był sobie wę drowny szewczyk. Chodził od miasta do miasta, od wsi do wsi, pukał do elowł, drzwi i dopytywał się o zaję cie dla siebie. Za kawał ek chleba, miskę zupy czy drobną monetę zelował, zszywat i ł atał buty. Gdu widział, ż e rodzina uboga, pomagał za uś miech i dobre sł owo. Sam tedy był biedny jak mysz koś cielna. Zwano go Dratewką, od konopnej nici uż ywanej przez szewkó w. Pewnego razu, kiedy szedł przez las, usł uzhał z daleka niezwykł y gwar.Nieopodal ś cież ki, pod wysoką jodł ą, leż ał o ptasie gniazdo. Trzy maleń kie pisklę ta tulił y się do siebie i wycią gał y ku gó rze dziobki. Nad nimi lamentował a pię kna wilga. Na domiar zł ego gniazdo, spadają c, zburzuł o kopczyk, któ ry pod jodł ą usypał y pracowite mró wki. - A któ ż tu narobił tyle zamieszania? - zdziwił się szewczyk.- Spokojnie, ptaszyny, już was oddaję mamie- mó wił dalej, delikatnie je podnoszą c. Potem wdrapał się na drzewo i umieś cił pisklę ta mię dzy konarami. - Dzię ki ci, dobry czł owieku, uratował eś moje maleń stwa od niechybnej ś mierci. Ł asica, co na ich ż ycie nastawał a, uciekł a przestraszona trzaskiem gał ę zi, ale pod drzewo jeszcze by wró cił a. Nie zapomnę o tobie – zaś wiergotał a wilga. - A jakż ebym mó gł inaczej- rzekł Dratewka i pochylił się nad zniszczonym mrowiskiem. Sprawnie, nie naruszają c tego, co ocalał o, zgarną ł igliwie, nasionka i drzazgi. - Dzię kujemy, szlachetny czł owieku, odwdzię czymy się za twoją dobroć przemó wił a kró lowa matka. Uś miechną ł się szewczyk, wyobraż ają c sobie, jak maleń kie mró wki niosą mu pomoc, i powę drował dalej. Dzeń był upalny. Pomyś lał wię c Dratewka, ż e odpocznie nad jeziorem. Na brzegu ujrzał czł owieka ze ś wież o zł owioną rybą. Biendy karp szarpał się i miotał, pró bują c uwolnić się z haczyka. - Wypuś ć go! - zawoł ał szewczyk.- ż ał patrzeć, jak się stworzenie mę czy. - Ani myś lę – burkną ł rybak.- Nie po to tu od ś witu siedzę, by teraz rezygnować ze zdobyczy. - Ja ci buty tak wyszykuję, ż e bę dą jak nowe, a ty uwolnisz tę biedną rybę - zaprponował Dratewka. Siadł tedy nad wodą, naprawial buty i pogryzał pajdę chleba. A tu karp wystawia pyszczek z wody i powiada: - Uratował eś naszego brata. Nie zapomnimy ci tego, szewczyku. - Pł yń wolna, rybko- rzekł Dratewka.- Nijakiej wdzię cznoś ci nie potrzebuję, ale skoro mnie przy ś niadaniu zastał aś, podzielę się z tobą. Pokruszył resztę chleba. Dokoń czył pracy i ruszył w drogę, aż zawę drował do ciemnego boru. Panował a tam ciza, nie był o sł ychać ptasiego ś wiergotu, bo tak wysoko pod niebem wznosił y się korony drż ew. Sł oń ce ledwie się przez nie przebijał o. Nagle szewczyk zauważ ył jakieś zamieszanie. Wokó ł dę bowej dziupli kraż ył ró j pszczó ł, a na ziemi leż ał y porozrzucane plastry miodu. - Miś tu ł asował, ani chybi. Niszczyciel jeden- westchną ł i od razu zabrał się do naprawiania szkó d. Pozbierał plastry miodu i na powró t umocował w dziupli. Potem zaostrzył kozikiem kilka dł ugich gał ę zi, któ re powbijał wokó ł pnia. „Gdy ł akomczuch wró ci, natknie się na zaporę z grubych gał ę zi”- pomyś lał. Po skoń czonej robocie przysiadł na chwił ę, gdyż sporo się natrudził. Wtedy przyleciał a kró lowa roju i zabrzę czał a: - Dzię kujemy. Zjawimy się, gdybyś kiedyś potrzebował naszej pomocy. - Zawsze do usł ug- uś miechną ł się szewczyk, otrzepał portki i podą ż ył dalej.
Szł a dzieweczka Szł a dzieweczka do laseczka, Gdzie jest ta ulica, Myś liweczku, kochaneczku, Gdzie jest ta ulica… Jakż eś zjadł a, toż eś zjadł a, Gdzie jest ta ulica… Myś liweczek bardzo ś warny Gdzie jest ta ulica… O có ż pł aczesz, lamentujesz Gdzie jest ta ulica… Jakoż bym ja nie pł akał a Gdy ja miał a zł oty wianek, wpadł mi do wody, wpadł mi do wody, Gdzie jest ta ulica… Nie pł acz dziewczę, nie lamentuj Gdzie jest ta ulica… Ł abedz pł ynie, wianek tonie, Gdzie jest ta ulica… Jam go godna, jam go godna,
Краткие сведения о песне
Jest to piosenka ludowa (autorzy anonimowi), pochodzą ca z I poł owy XIX wieku ze Ś lą ska. Juliusz Roger opublikował ją w swoim zbiorze pieś ni z Gornego Ś lą ska (1863) w grupie " pieś ni myś liwskich", a zapisał ją w powiecie gliwickim. Jednakż e pierwowzó r tej piosenki dziś ś piewanej i bardzo popularnej, miał u Rogera nieco inną, mazurową melodię oraz nie miał refrenu…I zaczynał się sł owami: " Szł a dzieweczka do gajeczka, do zielonego, znalazł a tam myś liweczka bardzo ś zwarnego". Перевод: Видимо, в нашем столетии начали ее петь с новой мелодией вальса, добавляя припев (поначалу исполнявшийся без текста, только на " ла, ла, ла"). Текст припева является наипозднейшим добавлением в истории этой песни и говорит о городском происхождении. Так из народной любовной и охотничьей песни она стала городской застольной песенкой. [1] Текст записан на пластинке * Stare Miasto – (старый город) старинная часть (район) города. Starу Miasta есть в Варшаве, Гданьске, Люблине и других городах Польши. [2] Межъязыковые проксиматы в параллелях сербского и русского, словацкого и русского языков: типы проксиматов // Вестник ВГУ. Сер. лингвистика и межкультурная коммуникация. – 2010, № 1. Январь-июнь. – С. 127-131.
|