Студопедия

Главная страница Случайная страница

КАТЕГОРИИ:

АвтомобилиАстрономияБиологияГеографияДом и садДругие языкиДругоеИнформатикаИсторияКультураЛитератураЛогикаМатематикаМедицинаМеталлургияМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогикаПолитикаПравоПсихологияРелигияРиторикаСоциологияСпортСтроительствоТехнологияТуризмФизикаФилософияФинансыХимияЧерчениеЭкологияЭкономикаЭлектроника






Z rohanem






l. Ludzie Pó ł nocy i Woź nicy

Kronika Kiriona i Eorla1 zaczyna się dopiero wraz z pierwszym spotkaniem Kiriona, namiestnika Gondoru, z Eorlem, wł adcą Eotheodó w, a miał o to miejsce po Bitwie na Polach Kelebrantu i pokonaniu tych, któ rzy napadli na Gondor. Istniał y jednak w Gondorze i Rohanie przekazy oraz legendy o wielkiej odsieczy Rohirrimó w z Pó ł nocy. Z relacji tych niejedno w pó ź niejszych Kronikach1 wykorzystano, w tym i wiele rozmaitych informacji tyczą cych Eotheodó w. Oto owe zapiski zebrane i przedstawione pokró tce pod postacią kroniki.

Eotheodzi znani byli pod tą nazwą od czasó w kró la Gondoru, Kalimehtara (któ ry zmarł w roku 1936 Trzeciej Ery), jako niewielki lud ż yją cy w Dolinach Anduiny pomię dzy Samotną Skał ą a Polami Gladden, gł ó wnie aa zachodnim brzegu rzeki. Stanowili oni grupę niedobitkó w Ludzi Pó ł nocy, niegdyś licznej i potę ż nej konfederacji plemion zamieszkują cych szerokie ró wniny mię dzy Mroczną Puszczą a Bystrą Rzeką, znamienitych hodowcó w koni i jeź dź có w sł awnych z kunsztu oraz wytrwał oś ci. Domy swe stawiali oni wszakż e na obrzeż ach Puszczy, szczegó lnie we Wschodnim Zakolu, gł ó wnie zresztą przez nich utworzonym skutkiem wyrę bu drzew3.

Owi Ludzie Pó ł nocy byli potomkami tej samej rasy czł owieczej, któ ra w Pierwszej Erze przeszł a na Zachó d Ś ró dziemia, wią ż ą c się sojuszem z Eldarami podczas wojen z Morgothem4. Tym samym ł ą czył o ich dalekie pokrewień stwo z Dunedainami czy Numenó ryjczykami i wielce zaprzyjaź nili się z mieszkań cami Gondoru. W istocie rzeczy tworzyli przedmurze Gondoru, chronią c pomocne i wschodnie granice tej krainy przez najazdem, chciaż kró lowie nie byli w peł ni tego ś wiadomi, aż bastion ó w osł abł, a w koń cu padł. Schył ek Ludzi Pó ł nocy z Rhovanionu rozpoczą ł się wraz z Wielką Zarazą, któ ra nadeszł a tam zimą roku 1635 i wkró tce przeniosł a się do Gondoru, gdzie ś mierć zebrał a obfite ż niwo, szczegó lnie wś ró d mieszkań có w miast. Jeszcze gorzej miał y się sprawy w Rhovanionie, bo chociaż nie był o tam wielkich skupisk, a znaczna czę ś ć ludzi ż ył a na otwartych przestrzeniach, to zaraza uderzył a zimą i dł ugie drewniane domy oraz stajnie stanowią ce schronienie przed chł odem był y zatł oczone. Na dodatek lud ó w niewiele znał się na sztuce uzdrawiania, wcią ż kultywowanej wzorem Numenoru w Gondorze. Powiada się, ż e kiedy okres zarazy dobiegł koń ca, spoś ró d wszystkich ludzi w Rhovanionie nie został a nawet poł owa, podobny los spotkał też ich konie.

Sytuacja wracał a do normy powoli, wszakż e przez dł ugi czas nikt nie wystawił ich sł aboś ci na pró bę. Bez wą tpienia mieszkań cy terenó w poł oż onych bardziej na wschó d ucierpieli w nie mniejszym stopniu, tak ż e wrogowie Gondoru pojawiali się w owych czasach gł ó wnie z poł udnia lub z morza. Kiedy jednak zaczą ł się najazd Woź nikó w, któ ry uwikł ał Gondor w trwają cą niemal sto lat wojnę, Ludzie Pomocy przyję li na siebie pierwszy impet napaś ci. Kró l Narmakil II poprowadził wielką armię na ró wniny poł oż one na poł udnie od Mrocznej Puszczy, zebrał też, kogo zdoł ał spoś ró d pozostał ych przy ż yciu, rozproszonych Ludzi Pó ł nocy. Został jednak pokonany i sam padł w boju.

Zdziesią tkowana armia wycofał a się przez Dagorlad do Ithilien, a Gondor opuś cił ziemie na wschó d od Anduiny pró cz Ithilien5.

Co zaś tyczy się Ludzi Pó ł nocy, to podobno garstka ich zdoł ał a uciec przez Kelduinę (Bystrą Rzekę) i wymieszał a się z mieszkań cami Dali pod Ereborem (z któ rymi byli spokrewnieni), inni uszli do Gondoru, pozostał ych zebrał wkoł o siebie Marhwini, syn Marhariego (onż e padł podczas potyczki straż y tylnej po Bitwie na Ró wninach)6. Podą ż ają c na pomoc mię dzy Mroczną Puszczą a Anduiną dotarli oni do Doliny Anduiny, gdzie osiedli. Tam doł ą czył o do nich wielu uciekinieró w, któ rzy przedarli się przez Puszczę. Taki był począ tek Eotheodó w7, chociaż jeszcze przez wiele lat nic nie wiedziano o nich w Gondorze. Wię kszoś ć Ludzi Pomocy popadł a w niewolę, a ich dawne ziemie zaję li Woź nicy8.

Z czasem jednak kró l Kalimehtar, syn Narmakila II, zaż egną wszy inne groź by9, postanowił pomś cić klę skę Bitwy na Ró wninach. Przybyli od Marhwiniego wysł annicy ostrzegli go, ż e Woź nicy potajemnie przygotowują się do najazdu na Kalenardhon od strony Pł ycizn10, niemniej przekazali takż e, iż szykuje się rewolta zniewolonych Ludzi Pomocy, któ ra pogrą ż y ziemie Woź nikó w w chaosie, o ile tylko ci ostatni zdecydują się ruszyć na wojnę. Tak zatem Kalimehtar czym prę dzej wyprowadził armię z Ithilien, pilnie baczą c, by nieprzyjaciel dowiedział się o przemarszu wojsk. Woź nicy ruszyli cał ą sił ą, a wó wczas Kalimehtar rozpoczą ł odwró t, odcią gają c wroga od jego terenó w. W koń cu obie armie zwarł y się w bitwie na Dagorlad, ale szala zwycię stwa dł ugo nie mogł a się przeważ yć na niczyją stronę. Jednak w najwię kszym ogniu walki wysł ani przez Kalimehtara jeź dź cy przebyli Pł ycizny (któ re wró g zostawił bez straż y), poł ą czyli się z wielkim eoredem11 dowodzonym przez Marhwiniego, po czym uderzyli na tył y i flanki Woź nikó w. Zwycię stwo Gondoru był o cał kowite, chociaż nie decydował o jeszcze o wyniku cał ej wojny. Kiedy pę kł y szeregi nieprzyjació ł, któ rzy w rozsypce zaczę li uciekać na pó ł noc, dobrze rozumieją cy swą rolę Kalimehtar nie ruszył w poś cig. Trzecia czę ś ć napastnikó w legł a martwa na polu bitwy, a koś ci zabitych zapadł y się z czasem w ziemię obok szczą tkó w wojownikó w padł ych tu podczas dawnych, bardziej doniosł ych bitew. Niemniej jeź dź cy Marhwiniego runę li na gnają cych przez ró wniny uciekinieró w, powodują c, iż odnieś li cię ż kie straty. Kiedy wreszcie pokazał y się w dali obrzeż a Mrocznej Puszczy, Marhwini zaniechał pogoni i zostawił swe ofiary w spokoju, szydzą c z pokonanych:

- Na wschó d, a nie na pomoc wam droga, pomiocie Saurona! Widzicie? Domy przez was ukradzione stoją w pł omieniach!

W istocie, nad horyzontem wił y się olbrzymie kł ę by dymu.

Bunt, zaplanowany i wspomoż ony przez Marhwiniego, wybuchł rzeczywiś cie. Zdesperowani banici z Puszczy podburzyli niewolnikó w i razem z nimi ruszyli na siedziby Woź nikó w, palą c wiele z nich, niszczą c magazyny i ufortyfikowane obozy skł adają ce się z wielkich wozó w. Wię kszoś ć jednak zginę ł a podczas tych rozpaczliwych akcji, byli bowiem sł abo uzbrojeni, a i nieprzyjaciel nie zostawił wszystkiego bez obrony. Mł odzikom oraz starcom pospieszył y na pomoc co mł odsze kobiety, któ re poś ró d swego ludu też ć wiczył y się w sztuce walki i zajadle bronił y teraz swych domó w i dzieci. Tak zatem ostatecznie Marhwini musiał powró cić do swego kraju nad Anduiną i Ludzie Pomocy, ż yją cy wś ró d jego poddanych, nigdy wię cej nie ujrzeli ojczystych stron. Kalimehtar wycofał się do Gondoru, któ ry przez czas jakiś (od roku 1899 do 1944) zaznawał dobrodziejstw pokoju przerwanego dopiero wielkim najazdem, kiedy to nieomal wygasł a dynastia rzą dzą cych kró ló w.

Niemniej sojusz Kalimehtara i Marhwiniego nie był ukł adem daremnym. Gdyby w owym czasie nie zł amano potę gi Woź nikó w z Rhovanionu, przypuś ciliby oni atak pó ź niej i w wię kszej sile, być moż e nawet niszczą c Gondor. Najważ niejszy wszakż e poż ytek miał on przynieś ć w przyszł oś ci, chociaż nikt nie mó gł jeszcze wtedy przewidzieć dwó ch wielkich odsieczy Rohirrimó w ratują cych Gondor, przybycia Eorla na Pola Kelebrantu i rogó w kró la Theodena brzmią cych nad Polami Pelennoru. Bez tego wszystkiego bezcelowy był by powró t kró la17.

Tymczasem Woź nicy lizali rany i snuli plany o zemś cie. Usadowiony w krainach na wschó d od Morza Rhun, ską d ż adne wieś ci nie docierał y do kró ló w Gondoru, lud Woź nikó w mnoż ył się i zasiedlał nowe tereny, palą c się aż do podbojó w i rabunku, pielę gnują c przy tym nienawiś ć do stoją cego na drodze do nowych zdobyczy Gondoru. Jednak nieprę dko się ruszyli. Z jednej strony bali się potę gi Gondoru, a nie mają c najmniejszego poję cia, co też dziele się na zachó d od Anduiny, widzieli to kró lestwo o wiele wię kszym i ł adniejszym, niż był o w rzeczywistoś ci. Z drugiej zaś strony wschodni Woź nicy kierowali się na poł udnie, za Mordor, gdzie toczyli wojny z mieszkań cami Khandu i jeszcze dalszymi ich są siadami. Ostatecznie wszakż e zawarli pokó j z tymi ludami, ró wnież wrogimi Gondorowi, i zaczę li szykować ró wnoczesną napaś ć z dwó ch stron, z pó ł nocy i z poł udnia.

Rzecz jasna, nic lub prawie nic nie wiedziano w Gondorze o tych planach. Wszystko, co tu powiedziano na ten temat, to wynik pó ź niejszych domysł ó w oraz rekonstrukcji zdarzeń podję tej przez historykó w, któ rzy też jasno wywiedli, ż e nienawiś ć wobec Gondoru, sojusz wrogó w kró lestwa i ich wspó lna akcja (któ rej sami nijak nie byliby w stanie przedsię wzią ć) to wynik machinacji Saurona. Forthwini, syn Marhwiniego, ostrzegał kró la Ondohera (tenż e wstą pił na tron po swoim ojcu w roku 1936), ż e Woź nicy z Rhovanionu przychodzą do siebie po okresie strachu i sł aboś ci. Podejrzewał, ż e nowa ich sił a przybył a ze Wschodu, gdyż wiele kł opotó w sprawiał y mu najazdy na poł udniowe krań ce jego krainy, przy czym napastnicy przybywali zaró wno rzeką, jak i Przewę ż eniem Mrocznej Puszczy13. Gondor wszakż e nie mó gł zrobić w owym czasie nic ponad zebranie oraz wyć wiczenie niewielkiej armii i chociaż atak, gdy już nastą pił, nie zaskoczył kró lestwa, to jednak zbrojna odpowiedź był a sł absza, niż wymagał a tego sytuacja.

Ondoher zdawał sobie sprawę z wojny gotowanej za poł udniową granicą, miał też doś ć rozsą dku, by podzielić swe sił y na armię pó ł nocną i poł udniową. Ta druga był a mniejsza, bowiem i nie tak wielkiemu, jak są dzono, zagroż eniu miał a stawić czoł o u. Dowodził nią Earnil, czł onek rodu kró lewskiego, potomek kró la Telumehtara, ojca Narmakila II. Na bazę obrał sobie Pelargir. Armią pomocną dowodził sam kró l Ondoher, zgodnie ze zwyczajem Gondoru, iż kró l, jeś li tylko zapragnie, moż e obją ć komendę nad armią podczas wię kszych bitew (o ile pierwej dostarczył krajowi nastę pcę o nie kwestionowanym prawie do tronu; regent zaś zostawał bezpiecznie na tył ach). Ondoher pochodził z linii wojownikó w, a ż oł nierze uwielbiali go i szanowali. Miał dwó ch synó w, obu w wieku stosownym do noszenia broni. Artamir był starszy, Faramir o jakieś trzy lata mł odszy.

Wieś ci o nadcią gają cym wrogu dotarł y do Pelargiru dziewią tego dnia miesią ca Kemie w roku 1944. Earnil uczynił już stosowne przygotowania: wraz z poł ową swych sił przeprawił się przez Anduinę i z rozmysł em zostawiają c brody na Porosie bez obrony, rozł oż ył się obozem jakieś czterdzieś ci mil na pó ł noc od Poł udniowego Ithilien. Kró l Ondoher pocią gną ł z wojskiem na pomoc przez Ithilien i zaległ na polu Dagorlad, co miał o stanowić zł ą wró ż bę dla wrogó w Gondoru (w owym czasie forty wzniesione przez Narmakila I wzdł uż Anduiny na pó ł noc od Sarn Gebir był y jeszcze w naprawie, niemniej obsadzono je wystarczają cą liczbą ż oł nierzy z Kalenardhonu, by przeszkodzić wrogowi w pokonaniu rzeki po Pł yciznach). Wszakż e wieś ci o ataku na pomocy dotarty do Ondohera dopiero rankiem dwunastego dnia miesią ca Kermie, kiedy to nieprzyjaciel znajdował się już blisko, podczas gdy armia Gondoru poruszał a się o wiele wolniej, niż by czynił a to znają c sytuację, a straż przednia nie dotarł a jeszcze do Bram Mordom. Na czele szł y gł ó wne sił y z kró lem i przybocznymi monarchy, dalej zaś cią gnę ł y oddział y prawego i lewego skrzydł a, któ re miał y wysuną ć się na pozycje po minię ciu Ithilien, a przed podejś ciem pod Dagorlad. Spodziewano się ataku z pomocy lub pó ł nocnego wschodu, jak był o to podczas Bitwy na Ró wninach i zwycię stwa Kalimehtara na ró wninie Dagorlad.

Stał o się wszakż e inaczej. Woź nicy zebrali wielką armię u poł udniowych brzegó w ś ró dlą dowego Morza Rhun. Szeregi ich wzmacniali pobratymcy z Rhovaniomi i nowi sojusznicy z Khand. Kiedy byli już gotowi, ruszyli na Gondor ze wschodu, z maksymalną szybkoś cią przemieszczają c się wzdł uż pasma Ered Lithui. Przemarsz wrogich oddział ó w został dostrzeż ony o wiele za pó ź no. Czoł o armii Gondoru ledwo zró wnał o się z Bramami Mordoru (Morannon), gdy wielki tuman kurzu podnió sł się aa wschodzie, oznajmiają c przybycie straż y przedniej przeciwnika15. Nieprzyjaciel nadcią gał nie tylko na rydwanach bojowych, ale takż e w towarzystwie konnicy, e wiele liczniejszej niż oczekiwano. Ondoher miał jedynie tyle czasu, by zwró cić się ku atakują cym (z prawej bę dą c przypartym do Morannonu) i wysł ać Minohtarowi sł owo, ż eby pocią gną ł jak najszybciej z prawym skrzydł em armii i zają ł miejsce na lewej flance. Minę ł a ledwie chwila, a rydwany i jeź dź cy uderzyli na prowizorycznie zwarte szyki Gondorczykó w. Niewiele meldunkó w dotarł o do Gondoru o zamieszaniu i kiesce, któ re nastą pił y pó ź niej.

Ondoher był kompletnie nie przygotowany do odparcia szarż y jeź dź có w oraz cię ż kich rydwanó w. Wraz z przybocznymi i sztandarem zają ł miejsce na niskim wzgó rzu, wszystko to jednak na pró ż no14. Gł ó wna furia ataku skierował a się ku sztandarowi, któ ry został szybko zdobyty. Straż kró lewska został a niemal dosł ownie rozniesiona, a sam kró l zginał z synem Artamirem u boku. Ich ciał nigdy nie odnaleziono. Fala napastnikó w, przewaliwszy się po nich, opł ynę ł a z obu stron wzgó rze, wcinają c się gł ę boko w nie uszykowane oddział y Gondoru i zmuszają c je do bezł adnej ucieczki wprost na postę pują ce z tył u dalsze szeregi, wielu innych zaś spychają c na zachó d, w Martwe Bagna.

Dowodzenie przeją ł Minohtar, mą ż dzielny i doś wiadczony w wojaczce. Pierwszy impet napaś ci już miną ł, jednak przeciwnik osią gną ł o wiele wię cej, niż przypuszczał, mniejsze też od spodziewanych ponió sł straty. Jazda i rydwany wycofywał y się w kierunku nadcią gają cych już gł ó wnych sił Woź nikó w. Minohtar, podnió sł szy wó wczas wł asny sztandar, zebrał wkoł o siebie niedobitki czoł owych oddział ó w i tych wł asnych ludzi, któ rzy byli niedaleko. Bez zwł oki wysł ał też wiadomoś ć do Adrahila z Dol Amrothu17, dowó dcy lewego skrzydł a (postę pują cego na samym koń cu), nakazują c mu wycofać się jak najszybciej ze swoimi oddział ami oraz tymi tylnymi szeregami należ ą cymi do prawego skrzydł a, któ re nie został y jeszcze uwikł ane w walkę. Z owymi sił ami Adrahil miał zają ć pozycje obronne mię dzy Kair Andros już obsadzoną) a gó rami Efel Duath, gdzie za przyczyną wygię tej ku wschodowi pę tli Anduiny przejś cie był o najwę ż sze, co umoż liwiał o zagrodzenie drogi do Minas Tirith. Minohtar tymczasem zamierzał dać mu doś ć czasu na manewr odwrotu, formują c z dostę pnych mu sił straż tylną mają cą spró bować przynajmniej powstrzymać marsz gł ó wnych sił Woź nikó w. Minohtar nakazał też Adrahilowi natychmiast wysł ać umyś lnych z rozkazem odnalezienia Earnila i poinformowania go, o ile poszukiwania zostaną zwień czone sukcesem, o klę sce pod Morannonem oraz pozycji wycofują cej się pó ł nocnej armii.

Gł ó wne sił y Woź nikó w ruszył y do ataku dwie godziny po poł udniu. Minohtar wycofał się uprzednio do począ tkó w wielkiego Pomocnego Traktu Ithilien, pó ł mili za miejscem, gdzie droga skrę cał a na wschó d, wiodą c dalej ku wież om straż niczym Morannonu. Triumfalne zwycię stwo w pierwszej potyczce miał o dla Woź nikó w fatalne skutki. Nie znają c liczebnoś ci ni sposobu uszykowania zmuszonych do nagiej obrony oddział ó w, przypuś cili pierwszy szturm zbyt wcześ nie, nie czekają c aż wię ksza czę ś ć oddział ó w przeciwnika przejdzie przez wą skie gardł o Ithilien. Druzgocą ce zwycię stwo straż y przedniej nadeszł o zbyt szybko, a gł ó wny atak zbyt pó ź no, by przyzwyczajeni do potykania się aa otwartym terenie Woź nicy mogli dalej skutecznie i zgodnie z przyję tą taktyką wykorzystywać swą przewagę liczebną. Istnieje wszakż e prawdopodobień stwo, iż upojeni radoś cią z powodu zabicia kró la i rozgromienia znacznej czę ś ci pierwszego zgrupowania wroga doszli do przekonania, ż e bitwa jest już wygrana, wię c nadcią gają cym gł ó wnym sił om pozostanie tylko dokonać inwazji, a nastę pnie zagarną ć Gondor. Jeś li tak zaiste są dzili, to byli w duż ym biedzie.

Ryczą cy pieś ń zwycię stwa, wcią ż peł ni euforii Woź nicy parli w luź nym szyku, nie widzą c ani ś ladu obroń có w skł onnych im się przeciwstawić. W koń cu ujrzeli, ż e droga do Gondoru skrę ca na poł udnie w wą ski, cienisty pas lasu, nad któ rym mrocznieją grzbiety Efel Duath. Dalszy marsz (bez rozbijania formacji) moż liwy był jedynie traktem biegną cym w gł ę bokim wą wozie...

Tutaj tekst urywa się nagle, a zapiski i notatki mają ce posł uż yć jako podstawa do napisania dalszego cią gu są w wię kszoś ci nieczytelne. Moż na wszakż e ustalić, ż e Eotheodzi walczyli u boku Ondohera i ż e drugi syn kró la, Faramir, został rozkazem pozostawiony w Mi-nas Tirith jako regent, gdyż prawo nie zezwalał o, aby wszyscy synowie kró la ruszali jednocześ nie do bitwy (wcześ niej podobna sugestia pojawia się w opowieś ci). Faramir jednak postą pił inaczej, poszedł w przebraniu na wojnę i zginał. W tym miejscu tekst ledwo daje się odczytać, moż na się tylko domyś lać, ż e Faramir doł ą czył do Eotheodó w, a nastę pnie został razem z ich grupą zaskoczony podczas odwrotu ku Martwym Bagnom. Wó dz Eotheodó w (któ rego imienia nie daje się odcyfrować pró cz pierwszej sylaby Marh-) ruszył im na ratunek, jednak Faramir zmarł mu na rę kach. Dopiero pó ź niej dowó dca odnalazł przy trupie dowody, iż z księ ciem miał do czynienia. Potem onż e wó dz przył ą czył się do Minohtara zaczajonego u począ tku Pomocnego Goś ciń ca w Ithilien, a uczynił to dokł adnie w chwili, gdy Minohtar kazał przę dą c do Minath Tirith wiadomoś ć dla księ cia, któ ry po ś mierci ojca został kró lem. Dowó dca Eotheodó w przekazał zatem smutną nowinę, ż e ksią ż ę ruszył w przebraniu do wał ki i zginą).

Obecnoś ć Eotheodó w i rola odegrana przez ich wodza wyjaś nia zapewne, dlaczego w relacji o począ tkach przyjaź ni Rohirrimó w z Gondorem pojawia się tak obszerny fragment tyczą cy bitwy wojsk Gondoru z Woź nikami.

Koń cowy fragment spisanego tekstu sugeruje, ż e wejś cie na biegną cą w wą wozie drogę miał o poł oż yć kres radosnemu nastrojowi Woź nikó w, jednak zapiski pod koniec powiadają, ż e dowodzona przez Minohtara tylna straż nie wytrzymał a dł ugo. " Woź nicy wlali się niepowstrzymanym strumieniem do Ithilien" i " pod koniec trzynastego dnia miesią ca Kermie pobili Minohtara", któ ry poległ trafiony strzał ą. Powiada się tutaj, ż e był on synem siostry kró la Ondohera. " Jego ludzie wynieś li wł adcę z potyczki. Wszyscy, któ rzy ocaleli ze skł adu tylnej straż y, uciekli na poł udnie, by odszukać Adrahila". Wó dz Woź nikó w tymczasem zarzą dził popas i wyprawił ucztę. Wię cej już nie daje się odczytać, tylko kró tki urywek pomieszczony w Dodatku A do Wł adcy Pierś cieni (Powró t Kró la, str. 424) powiada, ż e Earnil nadcią gną ł z poł udnia i rozgromił nieprzyjació ł Gondoru:

W roku 1944 kró l Ondoher wraz z dwoma synami, Artamirem i Faramirem, poległ w bitwie na pó ł noc od Morannonu, a nieprzyjaciel wtargną ł do Ithilien. Jednakż e Earnil, dowó dca Armii Poł udnia, odnió sł w poł udniowej czę ś ci Ithilien wielkie zwycię stwo, niszczą c wojska Haradu, któ re przeprawił y się przez rzekę Poroś. Spieszą c na pó ł noc, Earnil zebrał rozproszone resztki Armii Pomocy, po czym zaskoczył gł ó wny obó z nieprzyjacielski w chwili, gdy Woź nicy, upojeni triumfem, przekonani o cał kowitej bezsilnoś ci Gondoru, ucztowali myś lą c, ż e już nic pozostał o im do roboty, pró cz rabunku w pobitym kraju, Earnil rozbił grupę wroga pierwszym impetem, podpalił wozy i wypę dził ogarnię tych paniką najeź dź có w z Itilien. Wielu z nich, uciekają c przed Gondorczykami, potonę ł o w Martwych Bagnach.

W Kronice Kró lestw Zachodnich wyczyn Elendila zwany jest Bitwą o Obó z. Po ś mierci Ondohera i jego dwó ch synó w Arvedui, ostatni kró l pó ł nocnego kró lestwa, zgł osił pretensje do korony Gondoru, nie uznano ich wszakż e i w rok po Bitwie o Obó z kró lem został Earnil. Syn Earnila, Earnur, któ ry potem zginą ł w Minas Morgul po przyję ciu wyzwania wodza Nazguli, był ostatnim kró lem poł udniowego kró lestwa.


Поделиться с друзьями:

mylektsii.su - Мои Лекции - 2015-2024 год. (0.01 сек.)Все материалы представленные на сайте исключительно с целью ознакомления читателями и не преследуют коммерческих целей или нарушение авторских прав Пожаловаться на материал